Niedziela Wielkanocna na Filipinach nie jest upiększana jakimiś specjalnymi ceremoniami, ale nie ma się co dziwić - po „obfitym” Wielkim Tygodniu brakuje trochę sił na jeszcze coś specjalnego.
Wielki Tydzień zacząłem z dniem skupienia. Zgodziłem się na te „mini” rekolekcje myląc miesiące (myślałem o lutym, a miejscowi chcieli w marcu). Po procesji palmowej i Mszy św. pędziłem na drugi koniec miasta, by wypełnić niefortunną obietnicę. W Wielki Poniedziałek zaczęły się Drogi Krzyżowe o czwartej nad ranem - to już długa tradycja w naszej parafii. Każdego dnia, aż do Wielkiego Piątku. Kolega, ksiądz z Polski proponował mi zrobienie „Ekstremalnej Drogi Krzyżowej”. Myślę, że większej „ekstremy” nie potrzeba. Wstajesz przed trzecią nad ranem, idziesz kilka kilometrów, odprawiasz Mszę i jeszcze cały dzień przed tobą. I tak codziennie. A tydzień był wypełniony przygotowaniem liturgii Triduum, dniem skupienia dla księży, Mszą Krzyżma Świętego w katedrze, odnowieniem przyrzeczeń Nadzwyczajnych Szafarzy Eucharystii (robią to co roku) i urodzinami naszego biskupa – ważne (!), bo to 75 urodziny i niektórzy przygotowują się na jego rezygnację.
Triduum w tym roku było dobrze przygotowane. Nowy kościół też dodaje uroku uroczystościom. Mieliśmy każdego dnia świeckich ceremoniarzy, by dało się „ogarnąć” dość skomplikowaną liturgię. W zasadzie wszystkie uroczystości są identyczne z tymi, które obchodzimy w Polsce. Nie mamy jednak święcenia pokarmów w Wielką Sobotę, ale za to jest poranna Msza święta spotkania zmartwychwstałego Pana Jezusa z Jego Matką. Jak zwykle odbywa się to o czwartej nad ranem. Dwie grupy parafian spotykają się w centrum. Jedni niosą figurę Zmartwychwstałego, inni Matki Bożej Bolesnej. Przy kościele parafialnym czekają już tłumy (nigdy nie ma więcej ludzi w kościele niż w tę uroczystość) i… aniołki. W tym roku było ich ponad 80. Przez trzy tygodnie ćwiczyły śpiewy na przywitanie Pana Jezusa i Maryi, i nawet dobrze im poszło, mimo rannej chrypki. Po przywitaniu, jeden z aniołków śpiewa do Matki Bożej, by się już więcej nie smuciła, bo jej Syn żyje. W tym momencie ściąga jej czarny welon i nakłada biały. No i wszystkie aniołki śpiewają wniebogłosy „ALLELUJA!!!”. Filipińczycy wierzą, że Pan Jezus pierwej spotkał się z Matką swoją niż z innymi kobietami czy nawet apostołami. Rodzina jest dla nich najważniejsza!
Sama Niedziela Wielkanocna nie jest upiększana jakimiś specjalnymi ceremoniami, ale nie ma się co dziwić, bo po tak „obfitym” Wielkim Tygodniu brakuje trochę sił na jeszcze coś specjalnego. W naszej diecezji mamy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego z najwyższą na Filipinach, a może i na świecie, figurą Jezusa Miłosiernego. Od czterech lat, na rozpoczęcie wakacji (zaczynają się w kwietniu), robimy „pielgrzymkę” do tego sanktuarium. Nazywamy ją „Walk with Mary”, by podziękować patronce naszej parafii, Matce Bożej Niepokalanego Poczęcia, za rok szkolny i prosić o błogosławieństwo na czas wakacji. W tym roku liczba uczestników nas trochę przerosła. Osiemnaście wynajętych „jeepneys” (rodzaj jeepów, ciężarówek służących na Filipinach za publiczny transport) początkowo nie było w stanie pomieścić każdego chętnego. Ostatecznie jednak zabrali się wszyscy!