Papież Franciszek uważa, że najważniejszym zmysłem jest dotyk. Poprzez gesty wyrażamy bliskość. Skoro tak, to uczestnicy kolejnego spotkania „Rodziny Misyjnej” mogli w pierwszą niedzielę maja poczuć się dosłownie jak w rodzinie.
Wszystko rozpoczęło się po godzinie 9, gdy pod Wyższe Seminarium Księży Sercanów w Stadnikach zjechały pierwsze auta, choć same przygotowania do wydarzenia trwały już wcześniej (nieoceniona praca kleryków, którzy pomagali przy jego organizacji). To seminaryjny parking był świadkiem pierwszych serdecznych powitań między dawno niewidzianymi przyjaciółmi i znajomymi, a nawet… pomiędzy tymi, którzy widzieli się po raz pierwszy. Naprawdę można było poczuć się chcianym i wyczekiwanym. Goście – rodziny sercańskich księży misjonarzy, darczyńcy, wolontariusze – przenieśli się do środka budynku na rozmowy przy kawie i cieście, a następnie na pobliski cmentarz, gdzie pochowani są księża sercanie. Sekretarz Misji Zagranicznych Księży Sercanów ks. Zbigniew Chwaja przybliżył sylwetki niektórych zmarłych misjonarzy, nie zabrakło oczywiście też modlitwy w ich intencji.
Po Mszy św. oraz wspólnym obiedzie przyszedł czas na mniej formalną część i rozmowy przy stolikach w sali konferencyjnej w seminarium. Jedna wielka „Rodzina Misyjna” – od małych dzieci po starsze osoby – miała okazję, by spotkać się w żywej relacji i zacieśnić więzi, co jest jedną z głównych idei tych cyklicznych zjazdów. Jak stwierdził ks. Piotr Chmielecki, Zastępca Sekretarza Misji Zagranicznych Księży Sercanów, niektórych darczyńców znamy tylko z danych osobowych umieszczonych w przelewach. Tym razem można było spotkać, dotknąć realne osoby. W ostatniej części majowej „Rodziny Misyjnej” Karolina Mankiewicz, która na co dzień pracuje w Sekretariacie Misji Zagranicznych w Lublinie, opowiedziała o swoim wyjeździe na wolontariat do Filipin, Natalia Paszko i Damian Szczypczyk z Krakowa o ich doświadczeniach w pomaganiu ubogim w Albanii i Naddniestrzu, a całość zamknęło wystąpienie szefa projektu Zbieramto.pl ks. Chmieleckiego.