Sercanie w Chile angażują się duszpastersko w dwóch szkołach i trzech parafiach. Najbardziej potrzeba rąk do pracy, czyli nowych powołań lub misjonarzy.
Posługa misyjna w Chile, którą zacząłem 5 września 2024 roku, w dzień wspomnienia św. Matki Teresy z Kalkuty, jest dla mnie okazją do włączenia się w pomoc dla nieco osłabionego lokalnego Kościoła. Mogę dzielić się wiarą w miłość Boga, która jest siłą do przezwyciężania słabości i grzeszności. Zaraz po przyjeździe doświadczyłem dużej życzliwości od współbraci, którzy przyjęli mnie pod swój dach, abym czuł się jak w domu. Również od mieszkańców tutejszej parafii dostałem wyraźne znaki akceptacji i pomocy w zrozumieniu języka hiszpańskiego, którego tu używają.
W Chile wyzwań jest dużo i gdyby chcieć je wymienić to braknie miejsca w tym artykule. Podstawowymi byłyby trzy dotyczące działalności naszego Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego. Pierwsza kwestia to promowanie życia duchowością Serca Jezusa. Oznacza to umacnianie wiary w obecność Boga szczególnie w darze Eucharystii oraz umiejętność solidarności wobec potrzebujących jako reakcja zwrotna na przyjęcie Chrystusa w Komunii Świętej. Kolejna sprawa to podtrzymanie dzieł edukacyjnych jako działalności pastoralnej szczególnie potrzebnej w dobie chaosu informacyjnego i powszechnego subiektywizmu. W końcu także sprawa powołań do wspólnoty Sercańskiej z troską o formację kapłańską i zakonną.
Tak jak o. Leonowi Dehonowi, który często modlił się słowami „Panie, co chcesz, abym czynił?”, towarzyszy mi pragnienie, aby dać innym swój czas i talenty oraz podzielić się nadzieją, że dzięki Jezusowi życie jest szczęśliwe. Codziennie staram się, aby moje powołanie życiowe znajdowało jakieś konkretne zastosowanie. W Santiago de Chile, gdzie zamieszkałem na początku mojego pobytu w Ameryce Południowej, zauważyłem zarówno dysproporcje społeczno-ekonomiczne tutejszej ludności, jak i dużą przedsiębiorczość mieszkańców stolicy. Chilijczycy, jak się dowiedziałem, są zasadniczo bardziej powściągliwi w relacjach międzyosobowych. Mimo to zostałem tu przyjęty z dużą sympatią i zaufaniem jako obcokrajowiec. Nawet wtedy gdy w trzecim tygodniu pobytu, ze znajomością języka na poziomie A2, głosiłem homilię w parafii świętego Proboszcza z Ars (Jana Marii Vianney’a), ludzie potwierdzali, że ją zrozumieli.
Z dnia na dzień przyzwyczajam się do tego, że pozorna wędrówka słońca po niebie jest odwrotna niż w Polsce. Uczę się, że 1 zł jest wart ok. 236 chilijskich peso. Studiuję używany tutaj język hiszpański i kulturę chilijską. Poznaję sytuację wyznaniową i działalność Kościoła Katolickiego. Czytam na temat migracji i napływu do Chile ludności z Wenezueli, Peru czy Haiti. Ogólnie czuję się jak w Polsce – podobne wyposażenie mieszkania, jedzenie, transport, komunikacja. Różnica jest w podejściu do życia: mianowicie odczuwam większą ostrożność i zapobiegawczość wobec przestępczości oraz niższy poziom estetyki wykonywanej pracy i architektury krajobrazu. Powodem jest zapewne wysoka częstotliwość występowania w Chile zjawiska trzęsienia ziemi.
Niedawno usłyszałem bardzo ważną prawdę życiową, którą powinien znać każdy, kto powołany został do pracy poza Ojczyzną. Mówi ona, że aby być misjonarzem trzeba zaangażować ciało, duszę i serce tam, gdzie aktualnie się żyje i posługuje. Nie zostawiłem mojego serca w Polsce i używam go cały czas w Chile. Z okazji świąt narodowych obchodzonych 18 i 19 września miałem okazję poznać i poczuć jakie jest serce Chilijczyków. Tutejsza kultura prezentuje się w tradycjach: Fonda czyli biesiada, Cueca to taniec narodowy, Empanada to pieróg z farszem, Choripan to bułka z kiełbasą, Terremoto jest drinkiem, a Cometa to latawiec puszczany na wietrze. Ludzie w czasie świąt odpoczywają, bawią się i dobrze spędzają ze sobą czas. Jedna z pieśni, która była najczęściej wyśpiewywana w Kościele, bardzo mi się spodobała, ponieważ stała się zaproszeniem do życia we wspólnocie z mieszkańcami Chile. Jej tytuł „Chile una mesa para todos” (Chile to stół dla wszystkich) wyraża otwartość na serdeczne przyjęcie każdego, kto szuka dla siebie miejsca w tym kraju.
W niedzielę, 20 października przeżywamy w tym roku Światowy Dzień Misyjny pod hasłem „Idźcie i zapraszajcie wszystkich na ucztę”. Papież Franciszek chce byśmy zapraszali innych do spotkania z Chrystusem. Dla nas, uczniów Jezusa, tą wyjątkową ucztą jest Eucharystia czy Adoracja Najświętszego Sakramentu. Przez lata ukształtowały one we mnie zapał i siłę do misyjnego posługiwania potrzebującym, które aktualnie realizuję w Chile.
Z pasterskim błogosławieństwem +
Ks. Łukasz Grzejda SCJ