6 marca 7-osobowa grupa Darczyńców SMZ (wspierających projekt Adopcja Serc) pod opieką pracowników SMZ – ks. Piotra Chmieleckiego i Marty Wasil – wyruszyła na Filipiny. Oto relacja ks. Piotra z tej podróży.
Filipiny – kraj kontrastów
Na miejscu naszym przewodnikiem był ks. Janusz Burzawa SCJ – misjonarz pracujący na Filipinach od 29 lat. Ksiądz Janusz przywitał nas słowami: „Filipiny to kraj olbrzymich kontrastów – ludzi bardzo bogatych i skrajnie biednych”. Już pierwszego dnia mogliśmy to naocznie zobaczyć na przykładzie dwóch sercańskich parafii w Manili. Po śniadaniu pojechaliśmy do parafii pw. Św. Rocha, na terenie której mieszka 60 tysięcy osób! (Filipińczycy to w większości katolicy). Kościół bardzo skromny, a dodatkowo trochę zaniedbany – oficjalny powód to brak pieniędzy. Przywitała nas rada parafialna wraz z proboszczem, sercaninem z Indonezji. Najwięcej opowiadali o swojej pracy socjalnej: parafia rozdaje 3 razy w tygodniu posiłki dla ponad 200 osób (kiedyś robili to codziennie, ale brakuje funduszy…), odwiedzają więźniów, wspierają dzieci w nauce fundując stypendia. Mieliśmy okazję spróbować u nich przeróżnych dań kuchni filipińskiej – od pieczonych bananów po azjatycki makaron z warzywami. Było przesympatycznie!
Po południu pojechaliśmy do drugiej sercańskiej parafii w stolicy, pw. Św. Lorenzo Luisa. Tak idealnie wystrojonego kościoła, tak pięknego, tak „wysmakowanego” chyba nie widziałem na całym świecie! Tam absolutnie każdy detal wystroju kościoła jest przemyślany! Wokół kościoła też jest pięknie: każdy kamyk, każda roślina jest na swoim miejscu… Kościół mieści się na terenie tzw. Subdivision, czyli „bocznej dzielnicy”, która jest zamknięta, chroniona na wjeździe przez szlaban i strażników. Mieszkają tam po prostu zamożni ludzie. W tej parafii również gościła nas rada parafialna, tu też wysłuchaliśmy opowieści o różnych projektach socjalnych, które parafia prowadzi.
Zapytałem ks. Janusza „skąd bogaci są bogaci?”, a on na to „z biednych”… Bogactwo niektórych Filipińczyków bierze się po części z nędzy innych. Na przykład bardzo popularny jest tu prywatny transport na trycyklach, czyli „motorach z budką”, ale często kierowca nie jest właścicielem tej „taksówki”. Pobiera tylko minimalne wynagrodzenie, a główny zysk zgarnia właściciel pojazdu. Filipiny są też mocno skorumpowanym krajem, szczególne w sektorze zamówień publicznych i edukacji...
Spotkanie z klerykami w najpiękniejszej parafii w całej diecezji
W niedzielę uczestniczyliśmy w Mszy św. w parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Cagayan de Oro w dzielnicy Aluba, nieopodal sercańskiego seminarium, gdzie mieszkamy. Msza była w języku angielskim, dlatego nie było na niej zbyt wielu ludzi. Choć angielski jest bardzo popularny na Filipinach, nie jest językiem oficjalnym, a w szkole podstawowej jest tylko 1 godzina nauki angielskiego tygodniowo. Podczas Mszy oprawę muzyczną zapewniali sercańscy klerycy (jest ich aktualnie 24). Śpiewali pięknie!
Po Mszy Świętej ks. Janusz, który był proboszczem tej parafii przez 11 lat (do 2022 roku) opowiadał „smaczki” z czasów projektowania i budowy nowego kościoła, który powstał w miejscu poprzedniego. Biskup podczas dedykacji (zwanej też konsekracją) powiedział, że to „najładniejszy kościół w diecezji”.
Następnie udaliśmy się na obiad, na który ks. Janusz zaprosił też najbardziej zasłużonych świeckich pracowników z czasów swojego proboszczowania. Były też osoby, które w 2016 roku uczestniczyły w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Ks. Janusz przyznał, że na ten wyjazd specjalnie wybrał młodzież z najbiedniejszych rodzin, ale oczywiście były to też osoby mocno zaangażowane w życie parafii. Przyznał, że była to dla niego trudna decyzja finansowa w momencie budowy nowego kościoła, bo parafia pokryła praktycznie 100% kosztów podróży do Polski.
Filipinki, które były w Polsce, niektóre obecne na spotkaniu z mężami i dziećmi, podzieliły się swoim doświadczeniem naszego kraju, Kościoła oraz tym, jak odbierają katolicką wiarę Polaków.
Trzask zapięć od torebek
To było najbardziej oczekiwane spotkanie podczas naszej podróży na Filipiny. Udaliśmy się z wizytą do Sercańskiego Domu dla Dziewcząt w Cagayan de Oro. Większość misyjnych Darczyńców, którzy polecieli do Azji ma właśnie tam swoją „adoptowaną córeczkę”.
Oryginalna nazwa ochronki, w której przebywa aktualnie 11 dziewczynek, to Kasang Daughters Foundation. Kasanag w lokalnym języku [bisaya] oznacza pierwszy promień słońca przebijający się przez mroki nocy. Dla dziewczynek mieszkających w Domu KDF tą nocą był fakt wykorzystania seksualnego, najczęściej przez kogoś z najbliższej rodziny…
Dziewczynki przywitały nas piosenką i tańcem. Kiedy śpiewały „we are family” słyszałem, jak za moimi plecami zaczynają strzelać zapięcia od torebek. Polskie „mamy adopcyjne” w pośpiechu szukały chusteczek…
Najpiękniejsze chwile przeżyliśmy razem przy stole. To takie typowo filipińskie. Zostaliśmy poczęstowani różnymi słodkimi przysmakami, lokalsi mówią na to „snack” (przekąska). Każdemu spotkaniu towarzyskiemu na Filipinach musi (!) towarzyszyć jedzenie z ryżem w roli głównej, albo przynajmniej wspomniany snack. Przy posiłku mieliśmy okazję przełamać lody z dziewczynkami. Okazało się, że nie jest problemem to, że tylko kilka z nich zna angielski. „Rozmawialiśmy” w każdym możliwym języku: i po angielsku, i na migi, i w bisaya, bo okazało się, że przybysze z Europy chcą nauczyć się choć kilku filipińskich słów.
Dom KDF, dziewczynki i pracujący tam personel, odwiedziliśmy jeszcze raz w sobotę. Spotkanie rozpoczęliśmy od wspólnej Eucharystii. Później przyszedł czas na pożegnania, które zawsze są trudne…
Urodziny o. Dehona
14 marca, w 181. rocznicę urodzin Założyciela Sercanów Ojca Leona Dehona, byliśmy świadkami jak „Kościół dzieje się na naszych oczach”. Mieliśmy przywilej uczestniczyć w uroczystości wyznania wiary nowego zarządu sercańskiego regionu na Filipinach. Było to o tyle niezwykłe wydarzenie, że po raz pierwszy w historii cały zarząd składa się jedynie z Filipińczyków! Przełożonym regionalnym został ks. Niño Botalon Etulle SCJ.
Księża Sercanie przybyli na Filipiny w 1989 roku i była to pierwsza w Zgromadzeniu misja międzynarodowa. W tym wyspiarskim kraju spotkali się m.in. Włosi, Amerykanie, Argentyńczyk i Polacy. Kalkulując tylko po ludzku, oceniając to co widoczne dla oczu, misja ta przyniosła olbrzymie owoce!
Worek ryżu
W niedzielę 17 marca uczestniczyliśmy w Eucharystii w kościele w Dansolihon. Świątynia została wybudowana, kiedy proboszczem był ks. Jan Krzyściak SCJ, a nasz Sekretariat Misji ma w tym dziele również skromny udział.
Z aktualnym proboszczem, ks. Januszem, po południu udaliśmy się do jednej z 36 (!) kaplic dojazdowych, aby uczestniczyć w dystrybucji żywności dla 70. dzieci. Jest ona możliwa dzięki Darczyńcom projektu „Dożywianie i edukacja dzieci na Filipinach”. Pomoc ta polega na tym, że każde dziecko otrzymuje 10-kilogramowy worek ryżu na miesiąc. Jak żartuje ks. Janusz „cała rodzina i tak zje ten ryż w maksymalnie 5 dni”, ale dzięki temu nie ma wymówek, że dziecko nie poszło do szkoły, bo rodzic nie miał co dać mu do zjedzenia… Program jest realizowany we współpracy ze szkołami, które przekazują świeckim koordynatorom ze strony parafii informacje na temat frekwencji dzieci na lekcjach. Dodatkowym elementem programu żywieniowego jest formacja katechetyczna rodziców.
Wizyta na Filipinach jak zwykle była piękna, wzruszająca i za krótka. Dlatego nie mówimy do widzenia, ale do zobaczenia!
Ks. Piotr Chmielecki SCJ