06 Października Meetings
Świadectwa uczestników pielgrzymki

Pielgrzymka misyjna do Albanii, Macedonii, Kosowa oczami uczestników.


Pani Wiesława Szymańska, uczestniczka pielgrzymki:

Niedziela 18 września 2022 to dzień spędzony w Boric, gdzie znajduje się placówka sercańskich misjonarzy, prowadzona przez ks. proboszcza Giovanni 'ego Dimiccoli SCJ z Włoch i ks. Jarosława Grzegorczyka z Polski. Najpierw Msza św. międzynarodowa – włosko-albańsko-polska. Liturgia pięknie przygotowana przez młodzież albańską i chociaż każdy modlił się w swoim ojczystym języku, czuliśmy się jedną wielką rodziną, czujemy powszechność naszego Kościoła. W darze składamy przywiezione z Polski lekarstwa, które zasilą prowadzoną przy misji przychodnię zdrowia.
A po mszy czas na radosne ucztowanie. Najpierw prezentacja albańskich strojów ludowych, występ artysty grającego na tradycyjnym instrumencie bałkańskim, potem przygotowane przez młodzież pokazy tańców narodowych, do których zostali też zaproszeni śmiałkowie z naszej grupy pielgrzymkowej. Ksiądz Jarek z dumą oprowadzał nas po misji, opowiadał o tym, co udało się już zrobić i o tym, co jest jeszcze do zrobienia. Było też zwiedzanie przedszkola prowadzonego przez pracujące tu siostry bazylianki dla dzieci z najuboższych rodzin.
Przy suto zastawionych stołach i tradycyjnych daniach kuchni włoskiej przygotowanych przez proboszcza, ks. Giovanni'ego, był czas na piękne świadectwa – pani doktor, która charytatywnie opiekuje się chorymi, ks. Mariana – Albańczyka, pomagającego w parafii i albańskiej siostry Benedety Gjoka, którzy opowiadali o trudnym życiu w mrocznych czasach komunistycznego terroru oraz o swoim zaangażowaniu w życie tutejszej społeczności.

Niezwykle przejmująca była opowieść ks. Mariana, który wspomniał swoje dzieciństwo, kiedy to jako biedny, bosy, brudny i głodny chłopak z gór trafił do misji, gdzie otrzymał bezpieczne schronienie i wszystko, czego potrzebował. I kiedy jako młodzieniec zaczął się zastanawiać nad dalszym życiem, pomyślał, że najbezpieczniej będzie pójść do seminarium. Zwątpił, kiedy przełożeni zaczęli opowiadać coś o powołaniu i o tym, że Chrystusowi trzeba oddać wszystko, co się posiada. Nie miał pojęcia, co to jest to powołanie, a żadnego majątku, czy nawet czegokolwiek do oddania nie posiadał. Dopiero podczas rozmowy z ojcem duchowym podczas spowiedzi zrozumiał, że nie chodzi o rzeczy materialne, lecz o oddanie tego, co się nagromadziło w sercu – że to są prawdziwe skarby! I tak pozostał w seminarium, otrzymał święcenia, został księdzem, a teraz stara się pracować z ubogą młodzieżą – zakłada grupy skautów, chcąc pokazać, że można żyć inaczej, w oparciu o najważniejsze przykazanie – miłości Boga, bliźniego i siebie samego.

Spotkanie na terenie sercańskiej misji w Albanii zakończyliśmy wspólną zabawą i śpiewem. Dziękujemy wszystkim, którzy z taką radością i otwartym sercem nas gościli. Bóg zapłać!

Pani Barbara Szczepkowska, uczestniczka pielgrzymki:

Niesamowita była msza święta na placówce sióstr Misjonarek Miłości w Szkodrze, która odbyła się wśród ciemności i ciszy, po gwarnym dniu pełnym wydarzeń. To był pierwszy moment pielgrzymki, w którym namacalne wręcz stało się poczucie wspólnoty. Wzruszała modlitwa przy świetle świec i pieśni śpiewane prawie szeptem, ze świadomością, że obok siostry przygotowują do snu swych podopiecznych – ludzi najciężej chorych, często odrzuconych przez wszystkich innych, wykluczonych, którzy jedynie u sióstr znaleźli schronienie i miłość.

Na placówce misyjnej w Boriç spędziliśmy bardzo pogodny czas. Była uroczysta msza, oprowadzanie po poszczególnych budynkach, występy, obiad przygotowany własnoręcznie przez ks. Gianniego i siostry, długie opowieści i krótkie anegdoty, rozmowy, odpowiedzi na pytania pielgrzymów. Największe wrażenie zrobili na mnie ludzie pracujący na misji i ich historie. Ks. Jarosław, ks. Gianni, siostra Benadeta, siostra Franceska, ks. Marjan, a także pani doktor Gjustina i siostra Anna – przekochani ludzie, którzy całe swoje życie poświęcają innym. Choć pracują w trudnych warunkach, spotykając się na co dzień z ogromem cierpienia, chorobami i biedą, zachowują pogodę ducha i poczucie humoru. Mają niezmierzone pokłady miłości i ciepła, którymi nawet nas pielgrzymów hojnie obdarzyli.