Co jest dziś potrzebne do głoszenia Ewangelii w Czadzie, Kongo czy Ukrainie?
Drodzy Darczyńcy,
pozwolę sobie zacząć ten list od opowieści o mojej wizycie w Czadzie. Kiedy pilot samolotu podał informację, że zaraz będziemy podchodzić do lądowania w N’djamenie – stolicy Czadu – zacząłem przez okienko wyglądać świateł miasta. Nagle koła samolotu charakterystycznie uderzyły o płytę lotniska. Wylądowaliśmy. Wokół było praktycznie całkowicie ciemno. Mrok rozświetlało tylko kilka żarówek. Przed budynkiem lotniska oczekiwał mój gospodarz – ks. Marian Wenta SCJ. Spotkanie z misjonarzem też było zaskakujące, bo zaprosił mnie do zajęcia miejsca w dużym, terenowym samochodzie – Toyocie Hilux. „Coś mi nie grało”, bo z jednej strony zobaczyłem już pierwsze oblicze ekstremalnie biednego kraju, a z drugiej strony właśnie jechałem bardzo drogim autem…
Następnego dnia zrozumiałem dlaczego misjonarze w tym kraju jeżdżą takimi samochodami. O świcie wyruszyliśmy w drogę do sercańskiej misji w Colon. Mieliśmy do pokonania 400 kilometrów, a do celu dotarliśmy dopiero po 10 godzinach. Jedyna asfaltowa droga (!), jaka wiedzie z północy na południe Czadu, jest momentami tak dziurawa, że bezpieczniej było zjechać z głównego szlaku i poruszać się drogą po sawannie. Wszystkie pozostałe drogi (poza miastami) są nieutwardzone. Dlatego zakup terenowych samochodów jest absolutną koniecznością, aby misjonarze mogli dotrzeć z Ewangelią do swoich parafian.
Kościół misyjny funkcjonuje inaczej niż ten, który znamy z Polski. Jego znakiem rozpoznawczym jest to, że w każdej parafii znajduje się od kilku do nawet kilkudziesięciu kaplic dojazdowych.
To misjonarz dociera do swoich parafian, bo oni z powodu biedy materialnej nie posiadają środków transportu takich jak motor czy samochód.
W ostatnich miesiącach dostaliśmy od misjonarzy dwie prośby o wsparcie zakupu samochodu. Ksiądz Jakub Snopkowski SCJ napisał do nas z Konga:
Pracuję w Parafii Świętej Marty w Kisangani. Dojeżdżamy do 24 kaplic w promieniu 65 km, drogą wzdłuż rzeki. Nasi parafianie mieszkają w 68 wioskach. Przez wiele lat, kiedy pracowali tu misjonarze z Belgii, Włoch czy USA, mieli do dyspozycji samochód i wykonali bardzo wiele pracy misyjnej. Teraz jesteśmy wolniejsi (bez samochodu) i mamy utrudniony dojazd do wielu placówek misyjnych. Do niektórych kaplic docieramy tylko raz w roku.
Natomiast z Ukrainy otrzymaliśmy prośbę od ks. Eduarda Kozhukivskyyego SCJ:
Moja parafia Miropol znajduje się w centralno-zachodniej części Ukrainy. Oprócz Miropola duszpasterstwo prowadzę jeszcze w Peczanówce oddalonej o 13 kilometrów oraz Hordijówce, gdzie dojeżdżam 17 kilometrów. Na dany moment głównym problemem jest trwająca wojna. Ludzie są zmęczeni tą sytuacją, zwłaszcza ci, którzy stracili swoich najbliższych. Kto tylko może, to szuka pracy, nawet takiej mało opłacalnej. Proszę Was o pomoc ponieważ teraz nie mam żadnej możliwości zebrania ofiar od moich parafian na zakup auta. Mój samochód (rocznik 2009) ma na liczniku ponad 410 000 km przebiegu, często się psuje, po prostu się sypie. Przyznam, że czasem boję się, że stanę nim w polu, że nie dojadę na Mszę Świętą, że nie wrócę do domu.
Kilka miesięcy temu, kiedy byłem na Ukrainie z sercańskim Sekretarzem Misji Zagranicznych z Niemiec, on zapytał mnie: „Czy drogi na Ukrainie były takie już przed wojną, czy dziury po których jedziemy są od wybuchu bomb?”. Pytanie padło w momencie, kiedy przejechanie 40 kilometrów zajęło nam 1,5 godziny! Niestety lokalne drogi na Ukrainie były już bardzo dziurawe i przed wojną…
Patron kierowców św. Krzysztof pokazuje nam, że można spotkać Chrystusa poprzez służbę i pomoc drugiemu człowiekowi. Nie każdy z nas może nieść Chrystusa tym, którzy Go jeszcze nie znają, albo jeśli znają, to ich wiara jest słabo zakorzeniona. W naszym imieniu robią to misjonarze. Jednak bez współczesnych środków transportu nie dotrą z Dobrą Nowiną, sakramentami, modlitwą czy dziełami miłosierdzia do ludzi, których Kościół powierzył ich misyjnej trosce. Dlatego proszę o wsparcie zakupu samochodów dla naszych misjonarzy.
W miesiącach lipcu i sierpniu pamiętamy w modlitwach o naszych Darczyńcach, którzy podróżują. Za wstawiennictwem św. Krzysztofa prosimy Boga szczególnie za kierowcami, aby szczęśliwie docierali do celu swojej podróży.
Zastępca Sekretarza Misji Zagranicznych
Księży Sercanów w Polsce
ks. Piotr Chmielecki SCJ