Miropol to miasteczko położone w obwodzie żytomierskim w centralnej części Ukrainy. Żyje tu około 6,5 tysiąca mieszkańców. Większość z nich to prawosławni, katolicy są mniejszością. 95% katolików to Polacy. Msze odbywają się w języku ukraińskim i polskim. Mieszkańcy od pokoleń modlą się po polsku, mimo że na co dzień z praktycznych względów używają języka ukraińskiego.
Od 2019 roku proboszczem parafii w Miropolu jest ks. Edward Kozhukivskyy – sercanin, który podobnie jak wielu jego parafian pochodzi z polskiej rodziny. Kościół św. Antoniego, który w zeszłym roku obchodził jubileusz 200 lat, zawdzięcza swoje istnienie wierze i determinacji parafian. Kościół przetrwał dwie wojny światowe, ale w czasach komuny został zamieniony na magazyn, w którym przechowywano sól, a potem na halę sportową. Parafianie nie bali się jeździć do samej Moskwy, żeby odzyskać miejsce kultu. Jak podkreśla ks. Edward, dzięki modlitwie i aktywnym działaniom wielu osób, w 1989 roku udało się go wywalczyć:
Większość z tych parafian, którzy nie żałowali ani swoich sił, ani zdrowia, i trzeba to dodać – nawet swojego życia, żeby z powrotem odzyskać świątynię, już odeszło do Pana. Ale widać, że to ich poświęcenie owocuje dziś wiarą ich dzieci i wnuków. Oni są w Kościele.
Na sytuację społeczno-gospodarczą na Ukrainie wciąż wpływają działania wojenne, jak i pandemia COVID-19. Ludzie są już zmęczeni ciągłą niepewnością. Są tacy, którzy na wojnie stracili swoich bliskich. Życie codzienne jest coraz trudniejsze, z tygodnia na tydzień wszystko drożeje, a bezrobocie jest bardzo odczuwalne.
Na miejscu pracy nie ma, a co się z tym wiąże, mężczyźni, moi parafianie, muszą wyjeżdżać i zarabiać poza domem. Często nie ma ich tygodniami. Cierpi na tym rodzina, bo ojca ciągle nie ma w domu, ale innego wyjścia po prostu nie ma.
Kościół w Miropolu jednoczy katolików, bo – jak podkreśla ks. Edward – w sytuacji, wobec której mieszkańcy są bezsilni, pozostaje tylko modlitwa. Obecnie potrzebą jest wybudowanie nowego domu parafialnego. Wcześniej obok kościoła stała waląca się chata, którą trzeba było zburzyć. Dlatego poprzedni proboszcz zamieszkał w zakrystii. Dom misyjny przy parafii zapewni godne warunki do mieszkania dla prowadzącego parafię księdza. Będzie też miejscem spotkań grup parafialnych oraz przychodzących na katechezę dzieci.