Na pewno wiele osób zastanawia się jak wygląda wolontariat zagraniczny w ramach Sercańskiego Wolontariatu Missio Cordis. Jaka codzienność czeka wolontariuszy, w czym pomagają i jak wygląda ich praca, pisze jedna z trzech osób, które wyjechały na misje do Albanii.
Celem podróży do Albanii w ramach wolontariatu misyjnego było podzielenie się moim czasem, zaangażowaniem i umiejętnościami z ludźmi, którzy zostaną postawieni na mojej drodze. A była to młodzież i dzieci, które uczestniczyły w półkoloniach zorganizowanych przez księży sercanów oraz siostry bazylianki w Boriç.
Praca wolontariuszy, to znaczy naszej trójki, w ciągu dnia polegała na:
• pomocy przy organizowaniu gier i zabaw rekreacyjno-sportowych dla ponad 120 uczestników kolonii. Dzieci zostały podzielone na cztery drużyny, które przez 10 dni rywalizowały ze sobą w różnych konkurencjach zbierając punkty do klasyfikacji łącznej. Zwycięscy otrzymali symboliczne medale oraz puchar. Oczywiście nie zabrakło wspólnych zdjęć i tortu.
• przygotowywaniu i rozdawaniu posiłków oraz przekąsek podczas przerwy w zabawie, tzw. mirendy. Najczęściej były to słodkie napoje, kanapki z kremem czekoladowym, dżemem, rogaliki.
• towarzyszeniu podczas wspólnych katechez połączonych z projekcją filmu „Oceania”. Jednak przede wszystkim były to rozmowy z albańskimi dziećmi i młodzieżą o ich codziennym życiu, kraju i ciekawości świata. Dużą atrakcją okazało się również malowanie farbkami twarzy.
Popołudniami mieliśmy spotkania z animatorami, którzy byli kapitanami drużyn i opiekowali się najmłodszymi podczas rywalizacji. Na spotkaniach omawialiśmy sprawy bieżące, oczywiście nie zabrakło czasu na zabawę czy grę w siatkówkę. Jednego popołudnia udało się nam przedstawić prezentację o Polsce oraz zorganizować krótki quiz z nagrodami. Codziennie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej, która przypominała, że to służba bliźniemu jest celem naszego wyjazdu.
W wolnym czasie udało nam się zwiedzić m.in. Szkodrę i jej zamek, sanktuarium Św. Antoniego w Lac czy dom księży sercanów w Gurezl. Odwiedziliśmy także lokalne kościoły oraz najuboższych parafian, którzy uraczyli nas swoją gościnnością i otwartością serca mimo skromnych warunków życia. Zostaliśmy również zaproszeni do odwiedzenia Velipoje, gdzie od lat w ośrodku dla osób niepełnosprawnych intelektualnie organizowany jest letni oboz pod nazwą Projekt Nadzieja.
Wolontariat misyjny to również możliwość rozwoju kulinarnego podczas wspólnego przygotowywania z siostrami ciasta trilec czy bazyliowego pesto. Udało się nam też zostawić polski akcent w postaci upieczenia szarlotki.
Wyjazd na wolontariat misyjny uczy niewątpliwie pokory i cierpliwości, ale także wdzięczności Bogu i innym ludziom za wszystko, co mamy niezależnie od tego, gdzie żyjemy, kim jesteśmy i jakimi językami rozmawiamy.
wolontariuszka Missio Cordis