Po ostatniej sytuacji na Ukrainie, kiedy zepsuł nam się wypożyczony samochód transportowy załadowany pomocą humanitarną, postanowiliśmy zainwestować w zakup lepszego sprzętu, żeby poprawić bezpieczeństwo kierowców i wolontariuszy - mówi ks. Piotr Chmielecki SCJ.
Jechaliśmy w stronę centrum Kijowa. Na jednej z ulic na odcinku kilkuset metrów drogi znajdowało się aż ośmiu „leżących policjantów”. Przejeżdżamy powoli każdy z progów zwalniających. Po ostatnim podskoku usłyszałem wyraźnie dźwięk tarcia. Zjechałem w boczną uliczkę. Towarzysze z drugiego busa szybko do nas dołączyli. Zrobiliśmy ogólne oględziny wozu. Na zewnątrz wszystko było w porządku. Pozostali kierowcy orzekli, że mogło „zapiec” hamulce, więc wykonaliśmy trochę manewrów na drodze: do przodu, do tyłu i tak kilka razy.
Z nadzieją ruszyłem w dalszą drogę. Przejechałem może 200 metrów i znów ten sam dźwięk. Wiedziałem, że to oznacza dla nas koniec podróży. Wysiadłem zza kierownicy przybity i zrezygnowany. Ponownie dołączyła do nas ekipa z drugiego wozu. Staliśmy na ulicy może minutę, kiedy jeden z Ukraińców uczestniczących w konwoju powiedział: „Patrzcie tu za płotem jest warsztat samochodowy”. Za około półtorej godziny odjeżdżaliśmy z tego warsztatu z naprawionym autem. Okazało się, że trzeba było wymienić łożysko w jednym z kół. Przyznam szczerze, że takiej interwencji Bożej Opatrzności to już dawno nie widziałem!
Opisana powyżej sytuacja miała miejsce w marcu 2023 roku. Był to mój trzeci pobyt na Ukrainie od wybuchu wojny z Rosją na wielką skalę, ale pierwszy raz jechałem z pomocą na wschód Ukrainy, bliżej frontu, konkretnie do miasta Izium. Izium było sześć miesięcy pod okupacją rosyjską. Dwa razy walczono zaciekle o miasto, więc jest ono mocno zniszczone. Przed wojną miasto liczyło 60 tysięcy mieszkańców. Obecnie mieszka tam około 10 tysięcy osób. Razem z parafianami sercańskiej parafii w Perszotraweńsku przygotowaliśmy ponad 400 pakietów pomocowych. W każdej paczce były: mąka, olej, ryż, konserwy mięsne, czekolada, szampon. Dary pochodziły z Niemiec i z Polski. Z Niemiec pomoc osobiście dostarczył Sekretarz Misji Zagranicznych Księży Sercanów, ks. Gerd Hemken.
Sytuacja z zepsutym samochodem po pierwsze napędziła nam sporo strachu. Ja osobiście najbardziej zmartwiłem się tym, że możemy nie dostarczyć pomocy i że cały wysiłek organizacyjny pójdzie na marne… Może nie całkiem na marne, ale my nie dojedziemy i nie doświadczymy radości pomagania. Jadąc już naprawionym samochodem setki kilometrów przez bezkresne, czarne jak ropa naftowa pola Ukrainy pomyślałem sobie co by było, gdybyśmy stanęli „w polu”. Za Charkowem te pola są zaminowane... – przypominają o tym znaki ostrzegawcze – tabliczki z trupimi czaszkami.
Mój współbrat, sercanin z Niemiec przyjechał na Ukrainę zobaczyć na własne oczy jak wygląda sytuacja, jakie są potrzeby, w jaki sposób najskuteczniej pomagać. On razem ze mną podróżował samochodem, który się zepsuł. Wtedy obaj pomyśleliśmy, że zebrane pieniądze warto wydać również na zabezpieczenie logistyczne i zakup nowszego busa. Kiedy z tego rodzaju propozycją zadzwoniłem do ks. Macieja Gieruli, prezesa Fundacji Pro Spe z Rzeszowa, od której pożyczyliśmy feralne auto, usłyszałem entuzjastyczną odpowiedź. Ksiądz Maciej zaakcentował bezpieczeństwo wolontariuszy (kierowców), którzy regularnie transportują pomoc humanitarną na Ukrainę.
Auto transportowe, jakie chcemy kupić, to używany Mercedes Sprinter (2-letni z przebiegiem ok. 50 tys. kilometrów), ponieważ jest to najpopularniejsze auto transportowe na Ukrainie, więc najłatwiej i najtaniej jest je serwisować czy naprawiać. Sercanie z Niemiec deklarują 150 tys. złotych pomocy. W tym momencie brakuje nam 15 tysięcy złotych, aby zamknąć budżet. Pomożesz?
ks. Piotr Chmielecki SCJ
PS. Wszystkie wpłaty, które zostaną przekazane w maju na projekt „Pomoc ofiarom wojny na Ukrainie” potraktujemy jako wsparcie na zakup opisanego samochodu.
PS. 2 Bus ten zostanie wypożyczony Fundacji Pro Spe, która jest operatorem pomocy wysyłanej przez nas na Ukrainę. Transporty pomocowe będą kierowane do sercańskich parafii, ale również wszędzie tam, gdzie będzie potrzeba – aby nowy samochód był jak najlepiej wykorzystany.